Policjant, który zakatował trzynastolatka, bezduszny komornik, dyrektorka szkoły, przez którą jedna z nauczycielek popełnia samobójstwo, seryjny gwałciciel, strażacy, którzy zamiast gasić - podpalają, księża i rodzice, którzy minęli się z powołaniem, emerytowani strażnicy więzienni oskarżeni o zbrodnie przeciwko ludzkości, poligon NATO, z którego okolica nie ma żadnych korzyści, zwłoki topielca, którego nikt nie chce pochować, rolnicze protesty. Polska po `89 widziana z Pomorza wygląda inaczej niż z perspektywy błyskawicznie rozwijającej się stolicy, a splot zdarzeń i ludzkich losów to materiał na niejeden film. Cezary Łazarewicz zabiera nas w podróż po kraju, który nie ma początku ani końca i za nic nie chce się dać wcisnąć w ramy czasu. To Polska uniwersalna jak tabletka na każdą dolegliwość. Ale autor bólu nie koi, lecz umiejętnie dawkuje go na przemian ze śmiechem, łzami i zaskoczeniem. Tylko Łazarewicz potrafi zaciągnąć czytelnika na wysypisko śmieci i pozostawić w zdumieniu, gdy okazuje się, że to największy prezent od NATO. Polska Łazarewicza nie mówi, ale wyje wszystkimi namiętnościami. Marcin Kącki